A może Jarosław Kaczyński wie, że nie ma z kim przegrać? – Pycha kroczy przed upadkiem – przećwiczył to Donald Tusk z Platformą Obywatelską. Przekonanie, że druga strona będzie zawsze tak beznadziejnie dowodzona jak w danej chwili, prowadzi do katastrofalnych w skutkach decyzji. Platforma niszczy się sama.
Pycha jest niebezpieczna. Biblia mówi: „Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną.” Przyp 16,18 (BW) Pokorni są obdarzani czcią i szacunkiem. Biblia mówi: „Pycha przywodzi człowieka do upadku, lecz pokorny duchem dostępuje czci.” PRZYP. 29,23 (BW) Bóg potępia pychę. Biblia mówi: „Podobnie młodsi, bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Ukorzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego.” 1 P 5,5-6 (BW) Pycha może odłączyć nas od Boga i oddzielić od ludzi. Biblia mówi: „Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” Łk 18,14 (BW) Ten, kto potrafi być skromny i pokorny jak dziecko, będzie najbardziej ceniony w niebie. Dziecięca skromność i pokora jest ceniona przez niebo. Biblia mówi: „Kto się więc uniży jak to dziecię, ten jest największy w Królestwie Niebios.” Mt 18,4 (BW) Ludzie dumni i zarozumiali zawiodą się w swych oczekiwaniach. Biblia mówi: „A kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał, będzie wywyższony.” Mt 23,12 (BW) Pycha może doprowadzić do upadku. Biblia mówi: „A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł.” 1 Kor 10,12 (BW)
Pycha kroczy przed upadkiem – napisał Adam Jarubas, komentując odwołanie pisowskiego przewodniczącego. – Nowym przewodniczącym został Arkadiusz Bąk z PSL. Otrzymał aż 16 głosów, kandydat PiS Marcin Piętak – 10. Gratulacje! Rewolucja w świętokrzyskim sejmiku! Przewodniczący Andrzej Pruś z PiS odwołany. Pycha kroczy przed
„Pycha kroczy przed upadkiem” Znamy takie powiedzenie. Jest ono często przytaczane w kontekście ludzi, którzy mieli postawę pysznych, a w konsekwencji doprowadziło ich to do upadku. Sami znając swoje życie, nie raz pewnie robiliśmy coś, co wynosiło nas ponad innych ludzi, lub coś co pokazywało nam i uświadamiało nas, że jesteśmy lepsi od innych. Często w korporacjach tak jest. Jeden wyżej od drugiego. Wysokie stanowiska wywołują w nas uczucie bycia lepszymi, bycia ponad drugim człowiekiem, decydowaniem o drugim człowieku często wg własnego humoru, a nie oceny rzeczywistej pracownika. Jednak jak wiemy, właśnie na najwyższych stanowiskach często dochodzi do zmian i często ludzie, którzy byli gdzieś ponad nami, z dnia na dzień spadają z samego szczytu, na sam dół. Dlatego też np partie polityczne wygrywają wybory, ale przyjdzie moment gdzie te wybory przegrają. Nikt poza Bogiem, nie rządzi wiecznie. U każdego przychodzi moment końca. Można powiedzieć, że w perspektywie Słowa Bożego, ludzie którzy mają wszystko, zapominają o Bogu. Zapominają o tym, że wszystko co mają, co posiadają, mają tylko dzięki Bogu i to co mamy, to co posiadamy należy do Boga. Dawid, ten chłopiec który pokonał Goliata, znalazł w oczach Pana łaskę i Pan postawił go na czele Izraela. Dawid więc dzięki wsparciu Pana pobił wszystkich. Zawsze jednak pytał Pana, co ma zrobić. Czy ma walczyć czy nie. Jak czytamy: 23 Gdy Dawid radził się PANA, PAN odpowiedział: Nie ruszaj na nich, lecz obejdź ich z tyłu i uderz na nich od strony drzew morwowych. 24 A gdy usłyszysz odgłos KROKÓW dochodzących od wierzchołków drzew morwowych, wtedy wyruszysz, gdyż wtedy PAN WYJDZIE przed tobą, aby pokonać wojska Filistynów. 2 Samuela 5,23-24 Tak więc Dawid przez cały czas, od samego początku gdy Pan wybrał go na króla Izreal, był poddany Panu i o każdy swój krok pytał Pana. Z wyjątkiem jednego. Można powiedzieć, że posiadanie władzy powoduje w człowieku odczucie bezkarności. A tym bardziej w czasach królów, gdy jednym kiwnięciem palca, można kogoś skazać na śmierć. Pewnego dnia, po nieustającej fali zwycięstw Dawid przechadzał się po dachu swojego domu i coś ujrzał: 2 Pewnego dnia pod wieczór Dawid wstał z łoża i przechadzał się po dachu domu królewskiego. I zobaczył z dachu kąpiącą się kobietę, a kobieta była bardzo piękna. 3 I Dawid posłał, i zapytał o tękobietę. I powiedziano mu: Czy to nie Batszeba, córka Eliama, żona Uriasza Chetyty? 4 Dawid wysłał więc po niąposłańców i wziął ją. A gdy przyszła do niego, położył się z nią, gdyż była oczyszczona od swojej nieczystości. Potem wróciła do swego domu. 2Samuela 11, 2-4 Dawid zawołał do siebie mężatkę. Żonę Uriasza. Zawołał do siebie kobietę, która należała do kogoś innego. Co gorsza, wiedział że była ona mężatka, a mimo to przywołał ją do siebie i spał z nią. Co się dalej okazało, kobieta ta która miała na imię Betszeba zaszła w ciążę. Czyli zostało poczęte dziecko z nieprawego łoża w akcie grzechu, gdzie kobieta zamężna położyła się z królem Izraela do jednego łóżka i oddała się mu. Jednak to on po nią posłał, to on pierwszy zwrócił na nią uwagę i to on miał większe prawo decyzyjność w tym przypadku. Król Izreala. Ten sam, który kilka wersetów wcześniej pytał Boga o kroki jakie miał poczynić. W tym jednak przypadku nie zapytał. Jak czytamy w kolejnych wersetach Dawid przywołał męża Betszeba, Uriasza i nakazał mu aby spał we własnym domu. Było tak dwukrotnie jednak Uriasz tak nie uczynił. Więc postanowił w inny sposób rozwiązać problem, Dawid postanawia że: 14 Następnego ranka Dawid napisał więc list do Joaba i wysłał go przez rękę Uriasza. 15 A w liście napisał tak: Postawcie Uriasza na czele najbardziej zaciętej bitwy, a potem odstąpcie od niego, aby został trafiony i zginął. Uriasz niesie list. Nieświadomy że ma w nim wyrok śmierci na siebie samego. Joab uczynił tak jak rozkazał mu jego król. Efektem tego była śmierć Uriasza. Po tych wydarzeniach Dawid wziął Betszebe do siebie. I można powiedzieć, że wszystko dobrze się dla niego skończyło. Pojął kobietę, która mu się podobała, pozbył się jej męża i na dodatek będzie ojcem dziecka, które nosi w swoim łonie Betszeba. Jednak Bóg w swojej miłości do nas jest sprawiedliwy. To właśnie owocem Bożej miłości jest Jego sprawiedliwość. Żaden zły czyn popełniony przez czlowieka nie ujdzie mu na sucho. Tak też było z Dawidem. Jest napisane: 26 A gdy żona Uriasza usłyszała, że jej mąż Uriasz umarł, zaczęła opłakiwać swego męża. 27 Kiedy żałoba przeminęła, Dawid posłał po nią i sprowadził ją do swego domu. Została jego żoną i urodziła mu syna. Lecz to, co zrobił Dawid, nie podobało się PANU. Czyn ten nie był prawy. Dawid zachował się jak zachował i Pan zrobił to co zrobił. Czytamy że Pan posłał Natana z wiadomością dla Dawida: 2 Bogaty miał bardzo dużo owiec i wołów. 3 A ubogi nie miał nic oprócz jednej małej owieczki, którą kupił i żywił. Wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała na jego łonie i była mu jak córka. 4 I przyszedł gość do tego bogatego, a jemu było żal wziąć ze swoich owiec albo ze swoich wołów, aby przyrządzić ucztę dla gościa, który do niego przyszedł. Wziął więc owieczkę tego ubogiego i przyrządził ją dla człowieka, który do niego przyszedł. Dawid w tym momencie zapłonął gniewem i przyrzekł, że człowiek który to zrobił jest winny śmierci. Okazuje się, że to było właśnie o Dawidzie. Dawid przyznał sıę przed Natanem, że popełnił nieprawość więc Natan mu odpowiedział: Tak mówi PAN, Bóg Izraela: Ja cię namaściłem, abyś był królem nad Izraelem, i ja cię wybawiłem z rąk Saula; 8 Dałem ci dom twego pana i żony twego pana na twe łono, dałem ci dom Izraela i Judy, a gdyby tego było za mało, dałbym ci jeszcze więcej. 9 Dlaczego wzgardziłeś słowem PANA, czyniąc to zło w jego oczach? Zabiłeś mieczem Uriasza Chetytę, a jego żonę wziąłeś sobie za żonę, jego zaś zabiłeś mieczem synów Ammona. 10 Teraz więc miecz nigdy nie odstąpi od twojego domu, ponieważ wzgardziłeś mną i wziąłeś żonę Uriasza Chetytę, by była twoją żoną. 11 Tak mówi PAN: Oto wzbudzę przeciwko tobie nieszczęście z twego własnego domu, wezmę twoje żony sprzed twoich oczu i dam je twemu bliźniemu, a on położy się z twoimi żonami wobec tego słońca. 12 I chociaż ty uczyniłeś to potajemnie, ja jednak uczynię to przed całym Izraelem i przed słońcem. Jednak Bóg przebaczył Dawidowi jego czyn i nie zabił go. Pozwolił Dawidowi żyć. Jednak ten czyn nie uszedł mu bezkarnie. Pan postanowił, że karą dla Dawida będzie zabicie dziecka, które da mu Betszeba: 14 Ponieważ jednak przez ten czyn dałeś wrogom PANA powód, by bluźnili, syn, który ci się urodził, na pewno umrze. 15 Potem Natan wrócił do swego domu. A PAN poraził dziecko, które żona Uriasza urodziła Dawidowi, i ciężko zachorowało. 16 Wtedy Dawid wstawił się u Boga za dzieckiem. I Dawid pościł, a gdy wrócił do siebie, leżał całą noc na ziemi. 17 I starsi jego domu przyszli do niego, aby go podnieść z ziemi. On jednak nie chciał i nie jadł z nimi chleba. 18 A siódmego dnia dziecko umarło. I słudzy Dawida bali się powiedzieć mu, że dziecko umarło. Mówili bowiem: Oto póki dziecko jeszcze żyło, mówiliśmy do niego, a on nie słuchał naszego głosu. Jak powiemy, że dziecko umarło, dopiero będzie się trapił. 19 Gdy jednak Dawid zobaczył, że jego słudzy szepcą między sobą, zrozumiał, że dziecko umarło. Dawid więc zapytał swoich sług: Czy dziecko umarło? Odpowiedzieli: Umarło. 20 Wtedy Dawid wstał z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swoje szaty i wszedł do domu PANA, aby oddać mupokłon. Potem wrócił do swego domu i kazał przynieść posiłek, i położyli przed nim chleb, i jadł. 21 Jego słudzy zapytali go: Co znaczy to, co uczyniłeś? Póki dziecko jeszcze żyło, pościłeś i płakałeś, a gdy dziecko umarło, wstałeś i jadłeś chleb. 22 Odpowiedział: Póki dziecko jeszcze żyło, pościłem i płakałem. Mówiłem bowiem: Któż wie, może PAN zmiłuje się nade mną i dziecko będzie żyło. 23 Lecz teraz, gdy już umarło, dlaczego miałbym pościć? Czy mogę je przywrócić do życia? Ja pójdę do niego, ale ono do mnie nie wróci. 24 I Dawid pocieszał swoją żonę Batszebę. Wszedł do niej i położył się z nią. Potem urodziła syna, a on nadał mu imię Salomon. A PAN go umiłował Czasami mamy wrażenie, że sięgamy chmur. Że możemy wszystko. Że mamy tyle pieniędzy, że nikt nie jest nam wstanie zagrozić. Że jak mówi przysłowie „chwyciliśmy Pana Boga za nogi”. Nic tego. Nawet króla Izreala, którego Pan wybrał i miłował, spotkała zasłużoną kara. Dziecko, które było owocem grzechu, zostało zabrane ojcu i matce, którzy zgrzeszyli, a ich grzechy doprowadził do zabójstwa niewinnego człowieka na polu bitwy. Nikt kto postępuje wbrew Panu i wbrew Jego prawu, nie ostoi się od kary. Także i my sami. Często możemy doświadczać przykrych chwilę tutaj na zimie. Często z własnej winy. Z nieprzemyślanych decyzji, które były podyktowane grzechem. Często za to odpowiadamy tutaj na ziemi. Jedynie Chrystus jest naszym przebłaganiem i uniknięciem kary po śmierci. To On nas zbawił dzięki swojej krwi i tylko dzięki Niemu, Bóg nam odpuszcza winy. To dzięki Jego łasce, sprawiedliwość i miłości zachowuje On nas przy sobie. Trzyma nas blisko Siebie. To jednak nie spowoduje, że upadniemy, że zgrzeszymy. Mimo to On nam przebaczył i dał nam największy dar jaki możemy sobie tylko wyobrazić. Życie wieczne z Nim, w Jego królestwie na wieki. Jemu chwała i cześć.
Wtorek - 20 Tydzień Zwykły PIERWSZE CZYTANIEEz 28, 1-10Proroctwo przeciw pysze króla TyruCzytanie z Księgi proroka EzechielaPan skierował do mnie te słowa: «
Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów Dr JAROSŁAW FLIS – socjolog, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego Prof. Henryk Domański twierdzi, że czeka nas 30 lat rządów prawicy, profesorowie Janusz Czapiński i Radosław Markowski uważają, że PiS władzy szybko nie odda. Co pan na to? – Moim zdaniem, tak samo jak Prawo i Sprawiedliwość po zdobyciu władzy postanowiło przebić Platformę Obywatelską na polu arogancji, tak obóz obecnej opozycji postanowił przebić PiS na polu histerii. Być może ta histeria ma służyć mobilizacji zwolenników, z pewnością jednak zniekształca obraz rzeczywistości. Porzućmy więc emocje. Po zwycięstwie w 2005 r. popularność Prawa i Sprawiedliwości wzrosła w sondażach nawet o 16%. Po ubiegłorocznym sukcesie takiego skoku nie było. Dlaczego? – Prawo i Sprawiedliwość pod prezesurą Jarosława Kaczyńskiego postanowiło przyjąć strategię samobójczą, roztrwonić korzyści, jakie wiosną i latem zeszłego roku przyniosło mu dobre ustawienie strategii. Prezes mnoży wrogów W 2005 r. na czele PiS stał ten sam Jarosław Kaczyński. – Ale rządem kierował Kazimierz Marcinkiewicz, który miał zupełnie nowy wówczas styl komunikacji. Wychodził do ludzi, nie próbował dowodzić, że jest mądrzejszy od innych. Pamiętam zdjęcie w gazecie, na którym premier sam prasował sobie koszulę, bo żona została w Gorzowie. – Ludziom to się podobało, a poza tym jesień 2005 r. była czasem rzeczywistej zmiany, która mogła być dla Prawa i Sprawiedliwości dźwignią długotrwałego rządzenia i sukcesu, gdyby partia była konsekwentna. Później jednak to się zmieniło. Dziś także bryluje Jarosław Kaczyński, schowany na czas kampanii wyborczej. Zamiast zawężać pole konfliktu, otwiera kolejne fronty. To jego model uprawiania polityki. – Ten model przez wiele lat prowadził Prawo i Sprawiedliwość do kolejnych przegranych z Platformą Obywatelską. A przecież wszyscy wiedzieli, że aby wygrać, trzeba odwoływać się do wyborcy centrowego, zwracać uwagę na sprawność działania, nie mnożyć wrogów ponad potrzebę. Teraz Kaczyński sam potwierdza opinie swoich wrogów, że konflikt leży w jego naturze. A ponieważ nikt mu w PiS nie zagraża, sam nadaje ton polityce partii i rządu. Inni milczą, co najwyżej zgrzytają zębami lub łapią się za głowę, myśląc ze strachem, co będzie dalej. A może Jarosław Kaczyński wie, że nie ma z kim przegrać? – Pycha kroczy przed upadkiem – przećwiczył to Donald Tusk z Platformą Obywatelską. Przekonanie, że druga strona będzie zawsze tak beznadziejnie dowodzona jak w danej chwili, prowadzi do katastrofalnych w skutkach decyzji. Platforma niszczy się sama Zaszokowały mnie styczniowe wyniki wyborów na przewodniczącego PO – wzięło w nich 8,5 tys. spośród zaledwie 17 tys. uprawnionych. Nie sądziłem, że partia, która osiem lat rządziła Polską, którą w 2007 r. poparło 6,7 mln obywateli, jest tak nieliczna. – Jeśli chodzi o odsetek osób należących do partii w całym społeczeństwie, jesteśmy na końcu europejskiej statystyki. Niechęć do wstępowania do partii wywodzi się jeszcze z PRL, gdy z powodu oporu społecznego PZPR nie stała się jedyną bramą do urzędów – musiała zaakceptować „bezpartyjnych fachowców”. Wytworzył się wówczas żywy do dziś stereotyp dwóch ścieżek kariery: partyjnej i kompetencyjnej. PZPR u schyłku PRL liczyła 2 mln członków, w 1980 r. – 3 mln. Oprócz niej działały Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne, a stanowisk do obsadzenia z partyjnego klucza nie było chyba więcej niż dzisiaj. Przynależność do partii, jeśli oczywiście obejmie ona władzę, może być zatem bardziej opłacalna niż w tamtym czasie. – Rzeczywiście, ale nasze partie nie są realnie zainteresowane wzrostem szeregów, przyjmowaniem nowych członków. To są spółdzielnie aspirantów do funkcji publicznych uwikłane w wewnętrzne walki. Na całym świecie w partiach toczy się rywalizacja, ale nie w takiej skali jak w Polsce. Nowi członkowie – a już zwłaszcza zaangażowani ideowcy – w takiej rywalizacji nie są nikomu do niczego potrzebni. Mimo obnażanej w sondażach słabości PO ma dość sił, by boksować się sama ze sobą. Od kilku miesięcy czytam, że „Schetyna czyści Platformę”. Do czego to prowadzi, pokazuje przykład Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który wyczyścił partię z co bardziej znaczących polityków. – Tak się dzieje, bo z powodu naszego systemu wyborczego w każdych wyborach – czy to do rady gminy, czy do Sejmu – obowiązuje ta sama zasada: najgroźniejszym przeciwnikiem jest kolega z własnej listy. Permanentna wojna wszystkich ze wszystkimi prowadzi do absolutyzmu – oddania pełni władzy liderowi w nadziei, że on zapobiegnie ogólnej masakrze. Platforma po odejściu Donalda Tuska takiego lidera już nie miała. – Dopóki był, wszyscy wiedzieli, że przynajmniej się nie pozabijają. Czy PO skończy podobnie jak SLD? – Tego przewidzieć się nie da, bo przecież wydawało się, że trawione konfliktami wewnętrznymi PiS skończy jak Porozumienie Centrum, ale przetrwało trudnych osiem lat w opozycji, potrafiło przyjąć nową strategię i odzyskać władzę. SLD podzielił los Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności także dlatego, że Jarosław Kaczyński i Donald Tusk narysowali nową linię podziału, gdzie nie było już miejsca dla lewicy. Mimo kryzysu Platforma jest znacznie mocniej niż SLD osadzona w świadomości obywateli. Układ wyborów jest taki, że PO jeszcze prawie trzy lata będzie rządzić na szczeblu regionalnym i lokalnym. Lewica ma natomiast ogromny problem tożsamościowy. Czytałem wyniki badań elektoratów partyjnych, wykonanych przez CBOS w trakcie ostatnich wyborów. Wśród respondentów jednej z partii nie znalazła się ani jedna osoba, która na pytanie o ocenę swojej sytuacji wybrałaby wariant „zła”. To nie jest kraj rewolucji obyczajowej Domyślam się, że to SLD. – Precyzyjniej – Zjednoczona Lewica. Lewica kształtowała się na przełomie XIX i XX w., gdy bogaci siedzieli w pierwszych ławkach w kościele, a Kościół błogosławił taki ład społeczny. Bunt ekonomiczny był jednocześnie buntem przeciw wspólnocie tożsamości i obyczaju. W tej chwili bogaci gardzą tymi, którzy siedzą w pierwszych ławkach w kościele. Zajmują je ubodzy. Stary podział na lewicę i prawicę idzie w poprzek tego, co teraz dzieli społeczeństwo. PiS po raz pierwszy uzyskało bezwzględną większość w Sejmie, choć poparło je niespełna 38% biorących udział w głosowaniu, mniej niż SLD w 2001 r. oraz PO w 2007 i 2011 r. Chyba jest coś nie w porządku z naszą ordynacją. – Proszę do tego nie mieszać ordynacji. Żaden system wyborczy nie zabezpiecza przed głupotą: kto kazał Zjednoczonej Lewicy rejestrować się jako koalicja? Dlaczego Platforma Obywatelska zlekceważyła wybory prezydenckie, choć było wiadomo, że partia, której kandydat zwycięży, niesiona tym sukcesem wygra wybory parlamentarne? PO zajmowała się sobą, zamiast wykorzystać Ryszarda Petru do odświeżenia wizerunku partii władzy. Do tego doszły jeszcze zbiegi okoliczności, np. głosów oddanych na komitet Zbigniewa Stonogi zabrakło partii KORWiN do przekroczenia progu. Jaka jest dziś główna linia podziału politycznego? – Wciąż obowiązuje podział na Polskę solidarną i liberalną. Po jednej stronie są ci, którzy opowiadają się za wspólnotą w dziedzinie obyczajów i tradycyjną tożsamością, a w gospodarce są zwolennikami większej ingerencji państwa. Po drugiej zaś – rzecznicy większej swobody i w gospodarce, i w obyczajach. Nasi liberałowie w kwestiach obyczajowych są raczej konserwatywni. – Nie może być inaczej, skoro osób określających się w Polsce jako prawica jest dwa razy więcej niż tych, które sytuują się na lewicy. Kto marzy o rewolucji obyczajowej, skazuje się na marginalizację. Nie ma też co demonizować polskiego tradycjonalizmu. Nawet w najbardziej konserwatywnych zakątkach naszego kraju władza proboszcza nie sięga tak daleko, by zakazać pracy w niedzielę usytuowanemu naprzeciwko kościoła sklepowi z alkoholem i prezerwatywami. Kościół jest bardzo silny w sferze symbolicznej, ale ma bardzo ograniczony wpływ na codzienne zachowania społeczne. Jednak wspólnotowość kojarzy się z Kościołem. – Z tego założenia wyszli zwolennicy tzw. obozu postępu, uznający, że świat powinien być coraz mniej wspólnotowy i w coraz większym stopniu oparty na wolności jednostki. Doszli do wniosku, że jak obrzydzi się ludziom religię, to wspólnotowość zniknie. To niewłaściwa diagnoza – ona poszuka sobie innych form. Wspólnota oparta, przynajmniej w założeniu, na miłości bliźniego może zostać zastąpiona wspólnotą opartą na nienawiści, wspólnotą tych, którzy chcą dokopać innym. Jak w Biadolinach i Ciepłowodach W 2005 r. Lech Kaczyński próbował dokonać podziału na Polskę Armii Krajowej i Polskę lubelską, w tym celu zbudował Muzeum Powstania Warszawskiego. PiS wciąż głosi tzw. politykę historyczną. Czy historia jest osią ostrego podziału? – Jeśli zadamy dwa pytania: czy warto było obalać PRL i czy po obaleniu PRL wszystko poszło dobrze, to się okaże, że będziemy mieli wyraźny podział na cztery grupy. Ci, którzy na oba pytania odpowiadają twierdząco, głosują na PO i Nowoczesną. Odpowiedź „tak” i „nie” jest charakterystyczna dla wyborców PiS, natomiast „nie” i „tak” – SLD. Ci, którzy odpowiadają na oba pytania przecząco – nie głosują w ogóle. W 2007 r. badałem wyniki wyborów parlamentarnych w Biadolinach i Ciepłowodach, pierwsza miejscowość leży w Małopolsce, druga na Dolnym Śląsku. W Ciepłowodach wygrała Platforma, w Biadolinach PiS, ale gdy podliczyłem głosy, okazało się, że procent głosów oddanych na PO w stosunku do wszystkich uprawnionych do udziału w wyborach był wyższy w Biadolinach. W Biadolinach największa grupa mieszkańców była przekonana, że należało obalić PRL, natomiast większość z nich – że potem źle poszło. A w Ciepłowodach znacznie częstsze były dwie odpowiedzi na nie i frekwencja była dużo niższa. PO wygrywała nie dlatego, że w Ciepłowodach żyje się lepiej niż w Biadolinach, tylko dlatego, że zawiedzeni zostają tam w domach. Jak to się ma do dzisiejszej sytuacji? – PiS, które wygrało wybory dzięki dobrej strategii i szczęśliwemu splotowi okoliczności, dążyło rzeczywiście do długotrwałej dominacji, powinno zmienić diagnozę, która w tej chwili brzmi tak: poszło źle, dlatego że „komuna” tak naprawdę nie została do tej pory obalona, będzie dobrze, jak ją wreszcie obalimy. To zamyka PiS na tych wszystkich, którzy uważają, że nie należało obalać PRL, bo od tego czasu ich warunki zaczęły się pogarszać. A także na tych, którzy mają dość sporów historycznych. PiS mogłoby ich do siebie zachęcić, mówiąc: do tej pory szło źle, za to teraz pójdzie dobrze. Wieczne obalanie PRL jest silnym spoiwem wewnętrznym PiS, choć tego tematu partia Jarosława Kaczyńskiego nie poruszała w czasie kampanii. – Dlatego PiS urosło przed wyborami. Gdy Jarosław Kaczyński prowadził walkę z „komuną”, notowania PiS krążyły w granicach 30%. Gdy w ubiegłym roku Andrzej Duda i Beata Szydło podjęli inną narrację, przekonali do siebie młodych, którzy nie toczyli wojen z lat 90., dla których wrogiem była Platforma. Mówimy o destrukcji potencjalnego elektoratu dokonywanej przez PiS, ale nie widzę żadnej konstrukcji ze strony PO i Nowoczesnej. – Bardzo o nią trudno, jeśli uważa się, że do tej pory wszystko szło świetnie i nie trzeba niczego poprawiać. Po stronie opozycyjnej nie ma też wewnętrznej spójności. Korzysta z tego Jarosław Kaczyński, zręcznie godząc trzy nurty. Nazwałem je republiką, rebelią i rewanżem. Pierwszy tworzą ci, którzy dostrzegają słabości III RP i chcieliby je poprawić. Do nurtu rebelii należą rzecznicy prostej diagnozy: za naszą krzywdę odpowiada obecny układ personalno-instytucjonalny; gdy się go zniszczy, będzie świetnie. No a ci, którym wystarczy przejęcie istniejących instytucji, reprezentują rewanż. W obu ubiegłorocznych kampaniach wyborczych ważne były 500 zł i wiek emerytalny. Spełnienie obietnic przywiąże obywateli do PiS? – Zobaczymy. Przez lata mówiono, że nic się nie da, a tu nagle okazało się, że można dać 500 zł. Choć państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, to – jak tłumaczył w tej samej wypowiedzi Bartłomiej Sienkiewicz – tam, gdzie jest w stanie się sprężyć, „ma zdumiewającą skuteczność”. Cudowne ocalenie czy klęska Skuteczności brakuje oponentom PiS. Odnoszę wrażenie, że np. wspólne oświadczenia polityków z różnych obozów jedynie uwiarygodniają partię Jarosława Kaczyńskiego jako rzecznika rzeczywistej zmiany. – Gdybym był politykiem PiS, dawałbym na mszę, żeby wszyscy byli prezydenci występowali co tydzień z apelem, jak jest źle. Na spotkaniu AWS przed wyborami w 1997 r. Czesław Bielecki mówił do Lecha Wałęsy: „Panie prezydencie, jak pan nas nie poprze, to przegramy, ale jak pan poprze nas za mocno, też przegramy”. Co zatem powinna robić opozycja? – Postępować zgodnie z generalną regułą: jeśli się przegrywa wybory, należy znaleźć nowych ludzi i z ich udziałem odnowić starą partię. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, jest budowa nowej partii ze zgranymi politykami. Jeśli na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji widzimy twarze przegranych polityków wierzących, że wciąż mogą nadawać ton, to opozycja ma spory problem. A może obóz PiS pogrąży się sam, nie brakuje w nim polityków z ambicjami: Antoni Macierewicz, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro, Mateusz Morawiecki, nie wspominając o autorach ubiegłorocznego sukcesu: Andrzeju Dudzie i Beacie Szydło. – Nie da się nikogo obronić przed głupotą, ale sądzę, że PiS pamięta, iż do tej pory przedterminowe wybory mieliśmy dwa razy i kończyły się one klęską sprawujących władzę. Mało prawdopodobne, by Jarosław Kaczyński zaryzykował trzeci raz. Poza tym PiS ma źródło planktonu politycznego w ruchu Kukiz’15, a do tego jeszcze swojego prezydenta. PiS na drugą kadencję? – To się może zdarzyć, ale wynik walki jest dziś niemożliwy do przewidzenia, bo jak widzieliśmy w zeszłym roku, nawet murowany faworyt może się wyłożyć na ostatniej prostej. To jest już łabędzi śpiew PSL? – Gdybyśmy porównali straty lewicy z 2011 i 2015 r., okazałoby się, że były znacznie większe niż PSL. Lewica jest w dużo gorszej sytuacji, bo za bardzo zbliżyła się do obozu liberalnego, oderwała od realnych problemów, zachłysnęła wizją rzekomo nieuniknionego postępu: globalizacji i multi-kulti. Ale zamiast postępu doszło do pogłębiającego się wrażenia katastrofy i lewica nie ma pomysłu na to, co dalej ze sobą robić. Narastająca agresja słowna ze strony PiS sprawia, że coraz częściej słychać o nieobliczalnej w skutkach konfrontacji. Powinniśmy się bać? – Teoretycznie wszystko może się wydarzyć, bo w Polsce cudowne ocalenie często graniczy z klęską. Sytuacja może wymknąć się spod kontroli: zarówno rządzącym, jak i opozycji, jeśli nie opanują nieustającego podkręcania emocji. Sądzę jednak, że najgroźniejsza w skutkach może się okazać arogancja PiS, w tej dziedzinie partia Jarosława Kaczyńskiego stara się za wszelką cenę przebić Platformę. Histeria jest mniej niebezpieczna, bo się wypala, arogancji dużo trudniej się pozbyć. Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów, co tylko utwierdza go w poczuciu swojej wyższości. Musi go naprawdę zaboleć, by wrócił do rzeczywistości. Foto: Krzysztof Żuczkowski Podobne wpisy
Pycha przed upadkiem chodzi (Expression idiomatique, polonais) — 11 traductions (allemand, anglais, français, hindi, italien, norvégien, russe, serbe, suédois.) Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский
Patrz mój dobrotliwy Boże Na swój ulubiony ludek, Jak wychodzi rano w zboże Zginać harde karki z trudem. Patrz, jak schyla się nad pracą, Jak pokornie klęski znosi I nie pyta – Po co? Za co? Czasem o coś Cię poprosi: Ujmij trochę łaski nieba! Daj spokoju w zamian, chleba! Innym udziel swej miłości! Nam – sprawiedliwości!Smuć się Chryste Panie w chmurze Widząc jak się naród bawi, Znowu chciałby być przedmurzem I w pogańskiej krwi się pławić. Dymią kuźnie i warsztaty, Lecz nie pracą a – skargami, Że nie taka jak przed laty Łaska Twoja nad hufcami: Siły grożą Ci nieczyste Daj nam wsławić się o Chryste! Kalwin, Litwin nam ubliża! Dźwigniem ciężar Krzyża! Załam ręce Matko Boska; Upadają obyczaje, Nie pomogła modłom chłosta Młodzież w szranki ciała staje. W nędzy gzi się krew gorąca Bez sumienia, bez oddechu, Po czym z własnych trzewi strząsa Niedojrzały owoc zbawienie nam, czy piekło! Byle życie nie uciekło! Jeszcze będzie czas umierać! Żyjmy tu i teraz!Grzmijcie gniewem Wszyscy Święci! Handel lud zalewa boży, Obce kupce i klienci W złote wabią go obroże. Liczy chciwy Żyd i Niemiec Dziś po ile polska czystość? Kupi dusze, kupi ziemie I zostawi pośmiewisko…(2x) Co nam hańba, gdy talary Mają lepszy kurs od wiary! Wymienimy na walutę Honor i pokutę! (2x) Jeden naród, tyle kwestii! Wszystkich na raz – nie wysłuchasz! Zadumali się Niebiescy W imię Ojca, Syna, Ducha…(3x) Co nam hańba, gdy talary…
Mastalerek odpowiedział Porębie: "Pycha kroczy przed upadkiem. Dokładnie tak zachowywała się Platforma Obywatelska w 2015 roku". Bielan i Mastalerek są sfrustrowani tym, że nie mają
Zbiór rad i przysłów tworzących skład Księgi Nowej Biblii Gdańskiej nosi nazwę Przypowieści Solomona. Przypowieści oznaczają w dosłownym znaczeniu nazwę Księgi. Wraz z Koheletem, Księga Solomona jest zaliczana do Księgi Mądrości. Odpowiedź na tytułowe pytanie znajdziemy w rozdziale 16, werset 18 Przypowieści Solomona, w której zapisana jest mądrość o treści: “Przed upadkiem idzie pycha; a przed ruiną wyniosłość ducha.”. Jeśli chcesz się dowiedzieć, czym jest pycha i jak powinna być rozumiana, to zapraszamy do przeczytania naszego artykułu pt. “Przed czym kroczy pycha? Przypowieści Solomona”. Pycha – definicjaWedług definicji, pycha jest postawą człowieka, która charakteryzuje się nadmierną wiarą we własną wartość oraz możliwości. Ponadto człowiek ten posiada wysoką samoocenę oraz mniemanie o sobie i strasznie się z tym obnosi. Podczas rozmowy ma tendencje do autoprezentacji wraz z wywyższaniem własnej osoby. Zarówno konstruktywna krytyka jak i podważenie jego zdania może powodować agresję. Pycha najczęściej występuje u osób, które coś osiągnęły lub mają ku temu szansę, ale nie zawsze. Pomimo, iż od niektórych wymaga się dużej pewności siebie i wiary w swoje umiejętności (np. aktorzy, prezenterzy, czy zawodowi sportowcy), to nie ma nic wspólnego z pychą. Z pychą mamy do czynienia w momencie kiedy ktoś popadł w samouwielbienie lub przechwala się na każdy temat – zwłaszcza siebie i swoich umiejętności lub innych cech. Wbrew pozorom jest to domena raczej mniejszości znanych ludzi (celebrytów, naukowców), lecz nic nie stoi, aby pychą wykazywał się także zwykły Kowalski (np. w przypadku wygranej w totolotka lub przypadkowego osiągnięcia sukcesu). Dlaczego pycha jest grzechem? W Biblii istnieje różnica pomiędzy dumą, którą odczuwamy kiedy wykonamy dobrze zadanie lub osiągniemy sukces, a dumą potępioną przez Boga. Duma, która wynika z własnej sprawiedliwości jest potępiona przez Boga, ponieważ jej nadmiar sprawia, że człowiek koncentruje się na sobie, oddalając się w ten sposób od Boga. Doskonale obrazuje to cytat: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (Ewangelia Mateusza Ludzie pyszni bowiem są tak zaślepieni swoją dumą, iż Bóg powinien ich przyjąć takimi jacy są, ponieważ na to zasługują lub w ogóle nie potrzebują Boga, bo stawiają siebie na pierwszym miejscu. Tak samo jak szatan pragnął własnej chluby roszcząc sobie prawo do zastąpienia Boga jako władcy całego wszechświata. W księdze Izajasza czytamy: “Szatan został wyrzucony z nieba z powodu swojej pychy”. Z kolei omawiana mądrość w Przypowieściach Solomona rozszerzając ją o kolejny wers będzie brzmiała: „Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną. Lepiej być pokornym z ubogimi, niż dzielić łupy z pyszałkami.” Pycha jest matką innych grzechów i to właśnie od niej zaczęło się całe zło. Odsuwa człowieka od tego, by przyjąć Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela. Dla pysznych ludzi przyznanie się do grzechu, zaakceptowanie wyższości Boga i jego woli jest walką z samym sobą. Nie powinniśmy się chwalić, a jeśli chcemy to uczynić, należy to zrobić ogłaszając Bożą chwałę. Jakie jest znaczenie “Pycha kroczy przed upadkiem”?Mądrość Solomona “Pycha kroczy przed upadkiem” mówi nam o tym, że pycha jest pierwszym krokiem do naszego upadku. Upadek człowieka jako oddalanie się od Boga oraz możliwości na przyjęcie go do nieba i życie wieczne. Upadek może także oznaczać los w piekle lub tułaczce w czyśćcu. Pycha natomiast oznacza wielbienie samego siebie, a przecież wszystko to co jest możliwe do osiągnięcia zawdzięczamy to jedynie Bogu, który to umożliwił i nadał nam odpowiednie umiejętności. Niezależnie od wierzeń, pycha jest drogą do upadku w dosłownym znaczeniu. Zbytnia pewność siebie i nadmierna wiara w swoją nieomylność i tak po pewnym czasie doprowadzi do popełnienia wielkiego błędu, który może nas bardzo dużo kosztować. Ma to pokrycie w życiorysach wielu wielkich ludzi, którzy stracili całe swoje majątki i wręcz otarli się o ubóstwo, aby zmądrzeć, wyciągnąć wnioski ze swoich działań i wykazać się pokorą. “Pycha kroczy przed upadkiem” także w sytuacji kiedy lekceważymy przeciwnika będąc przekonanym o swojej wyższości. Najczęściej już po pierwszym oddanym mocnym ciosie w naszą stronę pokorniejemy i zaczynamy się także bronić, a nie tylko atakować. Zapamiętajmy także cytat “Pycha kroczy przed upadkiem” jako hasło w wielu krzyżówek i powiedzeń wielu wybitnych ludzi, którzy niekoniecznie są zwolennikami wersji biblijnej, a tej kierunków Finanse i Rachunkowość, Zarządzanie Marketingiem oraz Innowacyjne Zarządzanie Marką na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Zawodowo zajmuje się rozwojem małych i średnich firm opracowując i wprowadzając nowe strategie marketingowe oraz sprzedażowe.
Dzisiaj mecz z Francją. Paradoksalnie, dla większości Polaków nie jest to jednak mecz o ćwierćfinał mundialu w Katarze (w to niewielu wierzy), a bardziej o honor polskiej piłki. Niestety
Kiedyś Ibrahimović spytany, kto jest najlepszym piłkarzem świata – Messi czy Ronaldo – bez zastanowienia odpowiedział: "Kto? Oczywiście, że Zlatan". W Ekstraklasie mamy swój odpowiednik. Nazywa się Aleksander Prijović. Obu panów łączy jednak tylko wygląd i pewność siebie. Szwed jest od swojego sobowtóra lepszy w każdym elemencie gry. Silniejszy, szybszy, lepiej wyszkolony technicznie. Po prostu prezentuje wyższą kulturę na boisku. Szwajcar również posiada te wszystkie wyżej wymienione umiejętności, ale niestety tylko w swoim mniemaniu. Zwykło się mówić, że kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą. Odnoszę wrażenie, że snajper Legii właśnie całe życie staje przed lustrem i powtarza, że jest najlepszy. Na jego nieszczęście nie jest. I to nawet w Ekstraklasie. – Czuję się najlepszym piłkarzem Legii – stwierdził jakiś czas temu Prijović. W czym czuje się najlepszy? W byciu pewnym siebie? Napastnik niczym innym w barwach „Wojskowych” jeszcze nie zaimponował. Faktycznie, drużyna z Łazienkowskiej prezentuje się grubo poniżej oczekiwań, ale na pewno nie jest tak fatalnie, żeby nie znaleźć żadnego lepszego piłkarza w jej kadrze. Nemanja Nikolić, Michał Pazdan, Jakub Rzeźniczak, Łukasz Broź czy Dominik Furman. Ci wszyscy koledzy Szwajcara w tym sezonie utrzymują równą i całkiem przyzwoitą dyspozycję. Na jakiej więc podstawie może uważać on, że jest najlepszy w Warszawie? Trudno powiedzieć. Aleksandar Prijović (fot. Grzegorz Rutkowski;) Kiedy przychodził na Ł3, wymagania były dość duże. Udzielał wielu wywiadów, w których buńczucznie zapowiadał, że wedrze się przebojem na salony i już w pierwszym sezonie będzie błyszczał nie tylko w rozgrywkach ligowych, ale też w europejskich pucharach. – Zrobię wszystko, by wygrać. Od zawsze. Nie tylko w futbolu. Jeśli stawiam sobie jakiś cel, osiągam go. Spełniam wszystkie swoje marzenia. Chciałem grać w wielkim klubie. Gram w Legii, tu zabłysnę. Trafię do reprezentacji Szwajcarii – zarzekał się Prijović. Przyjemnie się tego słuchało. W szczególności włodarzom i kibicom jego nowego klubu. Prezentowane podejście, chęć do gry i pewność siebie mogły imponować. Na boisku jednak wyszło nieco gorzej. Szwajcar nie prezentuje się koszmarnie, bo można docenić to, że walczy, stara się, ma warunki fizyczne, ale czegoś mu brakuje. Czego? Przede wszystkim goli. W jego repertuarze zagrań brakuje wykończenia akcji, a to przecież dla snajpera kluczowe. W lidze przełamał się dopiero niedawno, w 9. kolejce z Ruchem, a do tego dołożył jeszcze po jednym trafieniu w pucharze krajowym i w eliminacjach Ligi Europy. Bilans? 15 meczów i trzy gole. Taki wynik na kolana nie rzuca, ale w sumie czego spodziewać się po zawodniku, którego jako 25-latka już można nazwać piłkarskim obieżyświatem. Prijović raczej nie lubi siedzieć w jednym miejscu dłużej niż rok. Taki futbolowy kosmopolita. W swojej seniorskiej karierze zwiedził już 10 klubów. Przeważnie ktoś ściągał go do siebie, by potem żałować swojej decyzji i oddać go na wypożyczenie. Tak było w Derby County i Sionie. W tych dwóch dość znanych klubach reprezentant młodzieżowych reprezentacji Szwajcarii zupełnie się nie przebił. Kiedy spędzał czas na ławce albo trybunach, oddawano go na wypożyczenie do Tromsø czy Djurgårdens. Tam też szło mu przeciętnie. Do sezonu 2014/15 dzisiejszy napastnik Legii tylko raz przekroczył magiczną granicę pięciu bramek na kampanię. Dopiero w minionym roku w 2. lidze tureckiej błysnął. 25-letni napastnik w barwach Boluspor zdobył 16 goli i zaliczył pięć asyst w 31 meczach, a nad Bosforem pisano o nim tylko w dobrym świetle. – Zdominował zaplecze Super Ligi. Boluspor dzięki niemu był drużyną z pomysłem na grę. Tego brakowało wcześniej – opowiadał lokalnym mediom przejęty Cihat Arslan, trener byłego klubu Prijovicia, kiedy dowiedział się o odejściu pupila. Mimo tego to jest tylko jeden dobry okres w bardzo długiej jak na tak młodego piłkarza karierze. Można odnieść więc wrażenie, że wicemistrz Polski ściągnął zawodnika, sugerując się jeden udanym sezonem. To, jak na zespół aspirujący do regularnej gry w Europie, skandal. Nemanja Nikolić – gracz o klasę lepszy od Prijovicia (fot. fot. Grzegorz Rutkowski) Gracz serbskiego pochodzenia występuje w duecie z bramkostrzelnym Nemanją Nikoliciem. – Myślę, że nasza współpraca dobrze wygląda i widać to na boisku. Pokazuje to zresztą liczba strzelanych przez nas goli – twierdzi, ale warto tu uściślić: liczba goli, ale chyba strzelonych przez Węgra, bo jego partner miał może kilka asyst, ale to wszystko jest jeszcze za mało. Właśnie dobra postawa Nikolicia bardzo tuszuje gorsze występy Prijovcia. Tę różnicę klas między oboma panami dałoby się odczuć dopiero, kiedy, nie daj Boże, były zawodnik Videotonu doznałby kontuzji, która wykluczyłaby go na kilka tygodni. Wtedy nie miałby kto w Legii strzelać bramek, bo grający z numerem „99” napastnik takowych nie gwarantuje. Inne zdanie ma za to na ten temat Henning Berg. – Solidnie pracuje na treningach, a w meczu daje z siebie wszystko. Wykonuje czarną robotę w ofensywie. Rozbija defensorów rywali. Ja jestem z niego bardzo zadowolony – tak sądzi Norweg i choć często w jego logice można zauważyć luki, tu można mu przyznać rację. 25-latek graczem jest średnim. Kreuje się jednak na kogoś innego, lepszego. Jest autorem zapadających w pamięć wypowiedzi typu: Jestem najlepszy w drużynie czy Możesz mnie kochać albo nienawidzić. To tworzy jego profil, ale też czyni go trochę śmiesznym, bo jak ktoś o jego dorobku może tak o sobie mówić. Nie chodzi tu nawet o jego przepychanki z fanami na Instagramie, ale zwyczajne, prozaiczne sprawy, jak wypowiedzi w strefie mixed-zone czy po prostu styl życia. Jako całokształt to może denerwować. Taką przyjął pozę i już, ale musi pamiętać, że pycha zawsze kroczy przed upadkiem. A byłby to upadek z naprawdę wysokiego konia. Aleksandar Prijović Henning Berg Legia Warszawa Nemanja Nikolić
hlEX. x76w43g0of.pages.dev/24x76w43g0of.pages.dev/47x76w43g0of.pages.dev/77x76w43g0of.pages.dev/57x76w43g0of.pages.dev/61x76w43g0of.pages.dev/88x76w43g0of.pages.dev/38x76w43g0of.pages.dev/50
pycha kroczy przed upadkiem biblia